sobota, 21 maja 2016

Rozdział IV


Diana

-Tato, a gdzie jest Olivia? - pytam trochę zaniepokojona
-Poszła się przespać, była bardzo zmęczona. Ogólnie ostatnimi czasy zachowuje się zupełnie jak nie ona, prawda? Też to widzisz czy to jedynie moja wyobraźnia? - mówi, a ja naprawdę nie wiem co odpowiedzieć. Może i chodzi troszkę nieobecna, ale to może tylko zmęczenie?
-Prawdę mówiąc gdyby tak dobrze się zastanowić to rzeczywiście ostatnio Olivia jest zupełnie jak nie ta nasza Olivia, tylko dlaczego?
-Oj córciu tego to ja już nie wiem. Spędzasz z nią o wiele więcej czasu niż ja i myślałem że może ty coś będziesz wiedziała.
-Niestety ja też nie mam pojęcia. Ale tato mogę być szczera?
-Oczywiście - odpowiada naprawdę szybko
-Nie uważasz że jednak powinieneś poświęcać nam więcej czasu?
-Oj Diana przecież wiesz, że nie mogę...- i znowu się zaczyna... jak zwykle to samo tłumaczenie
-Bo praca jest ważniejsza od nas! - wykrzykuję. Chyba bez kłótni się nie obejdzie...
-Nie prawda! Doskonale wiesz, że to nie tak.
-Nie tak?! No to jak!? Całymi dniami nie ma cię w domu bywasz tu częściej gościem nie mieszkańcem a my dwie musimy radzić sobie same bo na tobie jak widać nie możemy polegać.
-Diana! Jak możesz tak mówić?! Wiesz dobrze, że wszystko co robię, robię dla was. Po to, aby wam było jak najlepiej.
- Myślisz że jeżeli całymi dniami nie będzie cię w domu nam będzie lepiej? Tato..., raz że brakuje nam mamy, a dwa że teraz jest zupełnie jak wcześniej i ciebie też nie ma i nie wiem jak Olivia ale ja nie czuję się jak półsierota, czuję się jak prawdziwa sierota. Mamy nie ma ciebie też już prawie nie i wiesz co jest najgorsze? To że ja się boję że kiedyś naprawdę może cię zabraknąć...
-Kochanie nie mów tak, ja zawsze będę słyszysz? Zawsze będę przy tobie kiedy tylko będziesz mnie potrzebowała.
-A Olivia? Będziesz przy mnie a co z nią? Może ona właśnie teraz potrzebuję twojej obecności jak niczyjej innej, pomyślałeś o tym? Ona może teraz ma jakiś poważny problem, w dodatku bardzo tęskni za mamą a ty nawet nie wiesz co u niej słychać. I uważasz że taki powinien być kochający ojciec?
-Diana przesadzasz. Wiesz jak bardzo się staram po to byście miały jak najlepiej w życiu a ty jeszcze bezczelnie i bez żadnych skrupułów wytykasz mi wszystkie moje błędy. Nawet nie starasz się dostrzegać dobrych stron w tym co dla was robię.
-No tak zapomniałam przecież to ja zawsze jestem ta najgorsza... Ale wiesz co? Ktoś w końcu musiał ci uświadomić jak wiele błędów robisz, może w końcu przejrzysz na oczy i zrozumiesz co robisz źle a jak na razie mam dość, wychodzę!
-Diana...! - Słysze jeszcze za sobą, krzyk taty. Ja jednak nie wytrzymuję, wybiegam, trzaskając drzwiami.


Olivia

Po jakże długim rozmyślaniu o nieznajomym już nawet udało mi się zasnąć, kiedy nagle trzask zamykających się drzwi wejściowych zerwał mnie na równe nogi. No cóż to pewnie tata spóźnił się odrobinę do pracy. O kurde i to nawet nie odrobinę jest 18:30 a w pracy miał być o 18:00 oj będą kłopoty ale dobra chyba pójdę coś zjeść, w końcu od rana nic nie jadłam. Schodzę cicho na dół mając wrażenie że nie jestem sama w domu jednak nie spodziewam się nikogo innego prócz mojej siostry. Ale postać którą zobaczyłam o tej godzinie w naszym salonie zupełnie nie zamurowała i stoję jak wryta z dziwną miną na środku domu.
-Tata? Nie jesteś w pracy?
-Aj tam praca. Diana ma rację tylko praca, praca i praca nawet nie wiem co u was. A widzę że coś się dzieje mam rację?
-Że u mnie? - przez chwilę wacham się czy nie opowiedzieć mu o imprezie u Toma i tych wszystkich dziwnych wiadomościach, których nadawcą jest jakiś "Andiś", ale może na razie nie będę zawracać mu głowy takimi duperelami. Może to zwykła pomyłka? - Nie no co ty u mnie wszystko gra odkąd się tu przeprowadziliśmy żyje mi się jak nowo narodzonej. A skąd takie dziwne podejrzenia?
- Szczerze to nie wiem tak jakoś patrzę na ciebie i tak mi się wydaje że coś cię dręczy, ale nie wiem może to już moja przesadzona wyobraźnia? Mój przesadzony "instynkt macierzyński" z tym że raczej męski ale nie wiem, nie wiem naprawdę... Może Diana ma rację może zbyt bardzo skupiam się na pracy a za mało czasu poświęcam wam. Może dlatego już nawet nie potrafię rozpoznać kiedy z moimi córkami jest coś nie tak. Ja nawet nie zauważyłem kiedy wy tak zdążyłyście mi wydorośleć.
- Oj tato nie przejmuj się wszystko jest dobrze, gdyby coś było nie tak wiesz że od razu bym ci o tym powiedziała. A ty jesteś najlepszym tatą na świecie! Ale fakt gdybyś nam poświęcał więcej czasu to wcale źle by nie było.
-Dziękuję co skarbie no i postaram się spędzać razem z wami więcej czasu.
- A teraz powiedz mi gdzie Diana może poszłaby ze mną, Lili i Emmą na lody.
-Ale właśnie ja nie wiem gdzie ona jest. Prawdę mówiąc tak jakby troszeczkę się posprzeczaliśmy i wybiegła z domu trzaskając drzwiami nie wiem dokąd.
- Ale jak to posprzeczaliście się o co?
- Głównie o moją pracę no i teraz nawet nie wiem gdzie jest moja córka.
- Tato musimy ją znaleźć i mam pomysł. Ja, Lili i Emma pojedziemy jej szukać a ty zostań w domu na wypadek gdyby miała wrócić.Jeśli wróciłaby daj mi znać.
- Dobrze.

Lili
Właśnie sobie spokojnie gadam z moją "kochaną" siostrzyczką aż nagle naszą pogawędkę przerwał dzwonek mojego telefonu.
-Ej dobra gdzie on jest? - Pytam ze śmiechem w głosie Emmy
-Nie mam pojęcia - odpowiada równie rozbawiona.
-Czekaj już mam! Leżał od stertą poduszek przyrzuconych kolejną stertą książek i lawiną ubrań. Cud że w ogóle było go słychać spod tego bajzlu. - To Olivia. No hej Olivia co tam?
-Lili potrzebuję pomocy...
- Coś się stało?
-Diana jakiś czas temu wyszła wkurzona i zapłakana z domu i do tej pory nie wróciła. Boję się o nią ona nigdy nie wychodziła na tyle sama zwłaszcza w takim stanie, a w dodatku zaczyna się robić ciemno. Lili boję się o nią muszę ją znaleźć.
-Hej kochana spokojnie, pomożemy ci tylko zaczekaj na nas przed domem, już idziemy.
-Dziękuję wiedziałam że mogę na was liczyć.
-Coś się stało? - Pyta zdezorientowana Emma widząc w jakim pośpiechu chowam telefon do kieszeni i chwytam kurtkę.
-Ubieraj się musimy pomóc Olivi szukać Diany.
-Że co?!
-Diana wybiegła z domu w strasznym stanie bo pokłóciła się z ojcem i nie wróciła chodź!
-Olivia...- pochodzę do wystraszonej przyjaciółki i mocno ją tulę. Może i nie znam jej zbyt długo ale wiem doskonale jak poprawić jej nastrój. Ona kocha przytulasy. Jeszcze gdzyby do przytulasów dorzucić lody truskawkowe to już dosłownie raj na ziemii. Bo kto nie lubiłby się przytulać?
-Dziękuję że przyszłyście, musimy ją znaleźć zanim się sciemni...
- Olivia przecież to oczywiste że ci pomożemy, ale co tak dokładnie się stało? -pyta Emma.
-Chodźcie opowiem wam wszystko po drodze.
I jak święta trójca ruszyłyśmy środkiem drogi w poszukiwaniu naszej czwartej księżniczki. Nie mamy zbyt wiele czasu i obyśmy ją szybko znalazły. Mam nadzieję że nic jej nie jest.

Andreas
Człowiek wróci sobie spokojnie, zadowolony po udanym treningu do domu z myślą że może jego ukochana się odezwie, a tu co? Nic, cisza. Ani słowem się do tej pory do mnie nie odezwała. Kurde no nie wiem co się dzieje. A może ona po prostu znów ma na mnie tego swojego focha? Nie mam pojęcia za co, ale z resztą większość fochów za które musiałem przepraszać jak milion razy do dziś nie mam pojęcia za co były więc może i tym razem tak jest? Może znowu pogniewała się na mnie za nic, tak o po prostu bo miała taki kaprys. Ta kobieta już chyba nie jest w stanie zaskoczyć mnie niczym. Dobra nie wiem może wyślę jej jeszcze jedną wiadomość może tym razem coś poskutkuje i uzyskam jakąś odpowiedź... Tak zdecydowanie tak. Muszę do niej napisać. Biorę do ręki moją komórkę i nie zastanawiając się dłużej nad treścią wiadomości po prostu piszę "Hej kochanie nie wiem co się dzieje nie mam pojęcia gdzie jesteś, czy wszystko w porządku, czy przypadkiem nie potrzebujesz mojej pomocy czy coś. Nie wiem może znów zrobiłem coś nie rąk i masz na mnie tego swojego foszka ale proszę cię odezwij się w końcu do mnie bo to ciągle czekanie w niepewności mnie wykończy. Ja już nie mam sił chcę tylko usłyszeć ten piękny głos wydobywający się z twoich ust, zobaczyć twą piękną postać i móc cię przytulić czy to aż tak wiele? Proszę nie zostawiaj mnie tak niepewnego i odezwij się wreszcie. Andreas." No i poszło mam nadzieję że tym razem coś poskutkuje i nie oleje mnie kolejny raz bo inaczej będę miał już tego dość.

Olivia
Wraz z dziewczynami już od dwóch godzin błąkamy się ulicami miasta, byłyśmy nawet w jakimś lesie, ale nigdzie ani śladu Diany. Gdzie ona do cholery się podziała?! W jednej chwili wszystkie myśli z głowy mi uciekają bo właśnie dostałam jakąś wiadomość. Może to Diana. W pośpiechu wyjmuję telefon i czytam. Jednak to nie to czego się spodziewałam, to znowu ten "Andiś". I co ja mam z nim zrobić? Odpisać mu czy nie? Przecież ja nawet gościa nie znam. Nie pisał do mnie kilka dni i już myślałam że to koniec tego cyrku a tu jednak nie. No cóż tym razem już mu chyba odpiszę. Może w końcu dowiem się kto to. "Słuchaj Andreas, nie wiem kim jesteś, nie wiem czy te wiadomości wszystkie w ogóle miały być do mnie ale hali człowieku chyba coś ci się pomyliło. Ja nigdy w życiu na żadnym portalu nie byłam i z łaski swojej możesz wyjaśnić mi o co chodzi i przestać mnie zadręczać? Z góry dziękuję" I poszło.
Już chowam telefon kiedy nagle dzwoni do mnie tata...
-Tato?! Diana wróciła?! - Pospiesznie pytam na jednym tchu.

                   *~*~*~*~*~*~*~*
Nasze kochane muszki (tak wiem jestem bardzo głupia, Magda codziennie mi o tym przypomina). Pierwsze co to dziękuję wam za życzenia <3 nawet sie nie spodziewałam ich aż tyle! Po drugie Magda bardzo was przeprasza, ale biedulka musi poprawić historie (ja też) i kilka innych przedmiotów:( i przez to nie zostawia komentarzy pod waszymi rozdziałami. Bądźcie wyrozumiali ona chce pasek! Po trzecie... Przepraszamy za opóźnienie z rozdziałem, ale leniwa Magda leży na mnie (bez skojarzeń) i klocila się kto ma go dodać, a że ona głupia to wyszlo ze ja, a ja trochę miałam leeniaaaa <3
Kochamy was Muszki
Od dzis nimi jesteście
Buziaki!
Ps. Przepraszamy za błędy
snap Magdy ➡ madziuu9

wtorek, 3 maja 2016

Rozdział III


Andreas

Być z kimś, kto nawet nie raczy odpisać na twoją wiadomość. 
Brawo Wellinger! Tylko ty tak umiesz. Jeszcze pewien czas temu było okej, a nagle zaginęła. Nie wydaje się to dziwne?
Chłopacy śmieją się, że znalazła kolejnego idiotę i teraz go wykorzystuje. Nie wiem do końca, co mieli na myśli ze stwierdzeniem wykorzystuje.
Poznaliśmy się na jednym z portali. Pisaliśmy ze sobą do czasu, gdy na jaw wyszło, że mieszkamy w tym samym mieście. Niestety ona ze świata wirtualnego, była zupełnie inna. Nasze pierwsze spotkanie, przesiedzieliśmy wymieniając kilka zdań. Stwierdziłem oczywiście, że to wszystko przez stres. Pierwsze spotkanie oko w oko, może zostać zdominowane przez strach, nieśmiałość. 
Kolejne spotkanie było już lepsze, chociaż także nie należało do randki idealnej. Czułem, iż jest coś nie tak. Chłopacy od razu podchwycili temat i stwierdzili, że dziewczyna udaje zadurzoną tylko dla pieniędzy i czym prędzej rzuci mnie kantem. 
Przyznam się. Uwierzyłem im trochę. I wtedy postanowiłem szczerze, popisać z moją wybranką. Nie porozmawiać, a właśnie popisać. Na słowo poważnie, stwierdziła, że musi wyjechać do chorego wuja, do innego miasta.
Napisałem jej o wszystkich moich obawach, ta jedynie mnie wyśmiała, dodając że mam okropnych przyjaciół. Co prawdą, ani trochę nie jest. Oni są, najważniejszymi osobami w moim życiu. Zawsze poprawią humor swoimi głupimi pomysłami. Zresztą, jak to chłopacy. Takie dziwaczne sytuacje, to pewnie codzienność.
I tym różni się świat dziewczyn od naszego. My możemy się świetnie bawić bez końca. Dziewczyny natomiast, muszą umówić się na ploteczki, zakupy czym marnują czas na zabawę. A może to im sprawia taką frajdę?
Gdybym miał dziewczynę na pewno, bym się tego dowiedział.
Dobra, niby ją mam, ale nie czuję czegoś co by tyłek urwało. Spotykamy się, bo spotykamy. I tyle. Związek polega na czymś zupełnie innym. Chciałbym spotkać dziewczynę, która będzie ze mną rozmawiać. W cztery oczy. Bez skrupułów. Na poważne, jak i mniej ważne tematy.
Wychodzę na zewnątrz, aby uspokoić swoje myśli. Idę w stronę parku. Jest ciepło więc mam na sobie zwyczajny jasny podkoszulek na krótki rękaw, i dżinsowe spodenki. Chociaż gdyby normalnie pomyśleć to aktualnie jest ciepła pora roku, więc nie rozumiem sam siebie. Coraz częściej, nie poznaje sam siebie. Najbliżsi też zauważają coś innego w moim zachowaniu. Nawet własna mama, zadaje mi pytania, czy oby na pewno nic złego się nie wydarzyło. Chyba naprawdę potrzebuje dziewczyny.
Moja forma sportowa też nie jest aktualnie najlepsza. Staram się, jak mogę, ale nic nie wychodzi. Wychodzą mi pojedyncze skoki. Niestety tylko podczas treningów. Kiedy przychodzi do konkursu jestem tłem dla tych najlepszym, a przecież był czas kiedy to właśnie ja też należałem do tego najlepszego grona. To trochę boli. Przyjeżdżasz zmęczony, po złym konkursie i najchętniej przytuliłbyś się do kobiety, która obdarza cię ogromną, nie do opisania więzią.
Pogrążony we własnych myślach, nawet nie zauważam idącej wprost na mnie dziewczyny. Zderzamy się. Osóbka przede mną jest mniejsza więc, może z mojej strony nie jest to, aż tak bolesne. Dopiero widok leżącej brunetki przywraca mnie do realnego świata. Widzę ją pierwszy raz, a już zdążyłem zahipnotyzować się w jej pięknych niebieskich oczach. Podnosi się z chodnika to pozycji siedzącej, i dopiero wtedy rozum rozkazuje podać mi tej drobnej dziewczynie dłoń i pomóc jej wstać. Ona ogarnia swoje długie włosy i dopiero wtedy zauważa moją rękę. O mało co się na nią nie nadziała. Kiedy jej dotyka, czuję dreszczyk, który przechodzi całe moje ciało. Nie czułem czegoś takiego jeszcze nigdy. Przenigdy.
I to tyle. Mówi tylko ciche przepraszam i odchodzi. Przez moment mam ochotę, za nią biec, ale wyszedłbym przecież na zwykłego palanta. Idę dalej, co chwila rozglądając się za siebie. Jednak , gdy piękna brunetka znika z mojego punktu widzenia mam wyrzuty sumienia, że nie pobiegłem.
Tym razem to ja na kogoś wpadam. Potrząsam głową i widzę mojego dobrego kumpla – Toma. Uwielbiam tego gościa. Z pozoru cichy, ale jednak gdy przychodzi co do czego umie się nieźle bawić. Rozmawiamy chwilę i wracam do mojego domu. W moich myślach nadal jest niebieskooka brunetka.


Olivia

Tata ma dziś wolne więc postanowiliśmy ten dzień spędzić razem. Gotując razem obiad stwierdziliśmy, że brakuje nam paru składników. Oczywiście, kto musiał biec do sklepu, po produkty? Oczywiście, że ja! Jak to stwierdzili, młodszy ma więcej siły i lepszą kondycję. Z czym się nie zgodzę. Moja kondycja woła o pomstę do nieba. A jeśli chodzi o sport to tylko telewizja . Nie nadaję się do tego. Chociaż kiedyś grałam w piłkę ręczną. Szło mi dobrze. Treningi, zawody. Razem ze szkolną drużyną wywalczyłam kilka medali. Co dobre niestety szybko się kończy. Postanowiliśmy wyjechać na wakacje w góry. Jeden źle postawiony krok i wdarła się ta okropna kontuzja! Tak zakończyła się moja przygoda ze sportem. Wszyscy wokół mieli nadzieję, że wrócę. Albo po prostu udawali. Nie wróciłam do pełni zdrowia. Czasem kolano, jak i kostka dają o sobie znać przez co bardzo wyraźnie kuleję.
Idę zapatrzona w mój telefon. Lubię pisać z moją znajomą z Berlina. Sara to dziewczyna, która jakoś nigdy za moja osobą nie przepadała. Do czasu. Po śmierci mojej mamy staczałam się na dno i wtedy pojawiła się ona. Jak sama twierdzi, chciała mi pomóc, bo przeszła przez coś podobnego. I racja, pomogła. Chociaż nie za bardzo jej wtedy ufałam. 
Zbyt dużo razy już zawiodłam się na moich "przyjaciołach". Wiele kosztowało mnie wyjście do ludzi po naszej przeprowadzce. To, że poznałam Emmę i Lily zawdzięczam Dianie. Mimo, iż się kłócimy to i tak kocham tą idiotkę i za nic w świecie nikomu jej nie oddam. Rozmyślając o wszystkim i o niczym idę przed siebie wpatrzona w telefon. I jak zwykle taka niezdara jak ja musiała coś odwalić. Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Podnoszę się i siadam na chodniku. Mój wzrok kieruje się na blondyna, który już chyba jakąś chwilę temu wyciągnął rękę by pomóc mi wstać. Patrzę mu chwilę w głąb jego niebieskich oczu i o dziwo przechodzi mnie jakiś przyjemny dreszcz. -Przepraszam. - Powiedziałam szybko i niepewnie, by jak najprędzej uciec przed jego wzrokiem. Co on musiał sobie o mnie pomyśleć? Zapewne uznał że jestem jakąś durną, pustą idiotką, żyjącą jedynie w Internecie. Czy ja zawsze muszę odwalić coś głupiego przy fajnym chłopaku?! Aszz mam mętlik w głowie. Nie mogę przestać myśleć o postaci na którą wpadłam. On wydaje mi się taki znajomy. Jakbym już go gdzieś widziała, tylko gdzie? Za nic nie mogę znaleźć odpowiedzi na to pytanie. To takie dziwne uczucie, spotkać kogoś "znajomego", a za razem nie znać nawet jego imienia. I wchodząc do domu, wciąż biję się z myślami. Po głowie wciąż chodzi mi jedno pytanie 'KTO TO?'. 

-Ooo, jesteś już, to dobrze chodź skończymy przygotowywać posiłek. - Głos taty przerywa moją walkę z moim wnętrzem.
-Tak, tak już jestem, ale czy mógłbyś dokończyć sam? - mówię z dziwnym wyrazem twarzy, ni to smutnym, ni wesołym, ni zamyślonym.
-Coś się stało? Przecież nigdy nie pozwalasz mi gotować samemu. Uwielbiasz to.
-No niby tak ale dziś jakoś nie mam siły, dziwnie się czuję chyba muszę się położyć.
-Może i racja. Nie wyglądasz dziś najlepiej. Dobra idź się prześpij a ja zawołam cię na obiad. Później muszę iść do pracy na noc więc zanim pójdziecie spać dobrze zamknijcie drzwi. -Mówi z głupim uśmieszkiem, bo już chyba wie jakimi słowami za chwilę go skrytykuję. 
-Oj tatooo, przecież wiemy, nie jesteśmy już małe. A obiad zjedzcie razem z Dianą, a ja później sobie odgrzeję. -odpowiadam tym razem z szerokim uśmiechem i znikam za drzwiami mojego pokoju. Wciąż rozmyślając o nieznajomym, zmęczona zasnęłam.

Andreas  

Wciąż mam przed oczami jej obraz. Tylko żałuję, że nawet nie dowiedziałem się jak ma na imię. Była taka piękna i delikatna. 
Te oczka, włoski, twarz, po prostu olśniewająca. Chyba nigdy jeszcze nie czułem czegoś takiego. Właśnie, jak to nazwać? Słowo, które na tę chwilę wydaje mi się najbardziej stosowne to zauroczenie, ale przecież ja nawet nie znam jej imienia. 
Wpadłem na nią zupełnie przypadkiem i może nigdy już jej nawet nie zobaczę, a już wyobrażam sobie nie wiadomo co. Ta myśl mnie dobija. 
Kurde!
Andreas ogarnij się masz dziewczynę!! Na pozór mogę wyglądać normalnie, ale nikt nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jaką walkę właśnie toczę wewnątrz siebie. Raz myślę o Sophii i nie mam zielonego pojęcia co się z nią dzieje, nie daje żadnych znaków życia, zaczynam się bać, martwić, panikować, a w jednej sekundzie wszystkie myśli z nią związane schodzą na bok, a na pierwszy plan wysuwa się nieznajoma brunetka, z którą zderzyłem się dziś na mieście.
To okropne, niby z jednej strony coś czuję do mojej internetowej wybranki, z drugiej zaś nie mogę przestać myśleć o dziewczynie z parku, której uroda powaliła mnie na kolana. To jakbyś stał przed okropnie trudnym wyborem, a każda z dziewczyn byłaby małym duszkiem siedzącym na twoim ramieniu i jak diabeł z aniołkiem podpowiadają ci co robić, a ty jesteś rozdarty między nimi nie wiedząc co masz zrobić.
A może obie mają mnie zupełnie gdzieś? Jedna od tygodni nie odpowiada na moje wiadomości, druga zaś gdyby chciała się czegoś o mnie dowiedzieć nie uciekłaby tak od razu. 
Nie, nie, nie!! Tak się nie da funkcjonować. Muszę coś z tym zrobić, tylko co? Nie mam pojęcia jak rozwiązać ten problem, ale ponieważ jest już dość późno to rozmyślania te zostawię na kolejny dzień, a dziś idę spać. 
Jutro trening. 
Muszę odpocząć


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hello!

Mamy już trójeczkę... Jak Wam się podoba? 

Na całe szczęście, pisanie idzie nam szybko, dlatego też nie ma niepotrzebnych przerw. 

A teraz! Jutro o ile się nie mylę jest 4 maja, prawda? 

Ktoś ma tego dnia urodziny :")) 

Taak, tą osobą jest Katrinka <33 

Prezencik już dostałaś, a na życzenia poczekasz do jutra :* Ale już z tego miejsca życzę ci Wszystkiego co najlepsze, i żebyś troszkę zmądrzała. I już mnie nie biła! Bo to znęcanie się nad mniejszymi, wielkoludzie :* 

Katrin i Madziu