The story
of my life, I take her home
I drive all
night to keep her warm and time
Is frozen
Wróciłam do domu dosyć późno. To całe spotkanie było mega dziwne.
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie charakter Andreasa. W szpitalu wydawał się zbyt pewny siebie, przez co nie miałam, o nim jak najlepszego zdania. Nie ocenia się książki po okładce.
To pasuje tutaj, idealnie.
Był uprzejmy i całkiem... rozgadany? Ciągle rzucał jakimiś żartami. Niektóre były świetne, ale jego poczucie humoru jest dosyć dziwne. Potrafi śmiać się z byle czego. Na szczęście jego śmiech nie należy do najgorszych.
Wręcz przeciwnie.
Jest słodki.
Nasi przyjaciele szybko nas zostawili, tak jakby to wszystko było zaplanowane. Oj, to na pewno tak było. Nie wiem czy im za to dziękować, czy jednak lepiej udawać obrażoną.
Chociaż muszę stwierdzić, że ten czas spędziłam naprawdę miło.
Z nikim tak dawno mi się dobrze nie rozmawiało. Mam nowych przyjaciół, siostrę, ale on jest zupełnie inny. Czułam, że jest to osoba godna zaufania i bez problemu mogę rozmawiać z nim na poważne tematy. Mogłam powiedzieć, mu dosłownie o wszystkim. Z tym chyba jednak, lepiej wstrzymać się do następnych spotkań. O, ile takie w ogóle będą...
Dowiedziałam się, że jest skoczkiem narciarskim. Nie powiem, byłam w szoku.
Już teraz, wiem dlaczego, przed szpitalem było tak wielu fotoreporterów.
Nie wygląda na sportowca. I nie chodzi mi o sam wygląda, tylko o jego charakter, który po raz kolejny mnie zmylił.
Jest wyluzowany i sympatyczny.
Nie obchodzi go to, kim jest. Dopóki nie poznałam prawdy na temat tego, kim jest, w życiu bym na to nie wpadła.
Spotkałam kiedyś, jednego sportowca. Od tamtego wydarzenia, moja sympatia do tej grupy ludzi przeminęła. Po prostu mnie olał. Zresztą nie tylko mnie, a całą grupkę fanów, która czekała naprawdę długi czas, aby się przywitać i pogratulować.
Andreas jest zupełnie inny i to mnie cieszy. Zmienił moje nastawienie do sportowców.
Jedna osoba, a tyle zmian.
Pokazał, że nie wszyscy ludzie myślą tylko i wyłącznie o sobie i pieniądzach.
Spacer po ogromnym parku, późnym wieczorem? Brzmi, jak z najlepszego romantycznego filmu. Mogłabym przysiąc, że nie jedna osoba spacerująca o tej porze pomyślała o nas, jako o parze zakochanych. Czy przeszkadzałoby mi to? Sama nie wiem.
Odprowadził mnie, nawet pod sam dom.
Będąc w środku, Andreas nie opuszcza moich myśli, ani na moment. Co jest dziwne, ponieważ dawno nikt nie zawrócił mi tak w głowie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Emma na pewno będzie starała się wyciągnąć, ze mnie, jak najwięcej informacji, na temat tego wieczoru.
Cóż... to moja przyjaciółka, więc powinnam być z nią szczera. Prawda?
***
Obudziły mnie wibracje, dochodzące spod mojej poduszki. Jak zwykle, zapomniałam o odłożeniu telefonu na szafkę nocną... Mam za swoje. Trzy nowe wiadomości od... Pomyłeczki.
Od: Pomyłeczka :*
Śpisz?
Od: Pomyłeczka :*
Nie mam z kim porozmawiać :((
Od: Pomyłeczka :*
Ehh... Śpij dobrze
Człowieku daj mi spać - pomyślałam i szybko odpisałam na wiadomości.
Do: Pomyłeczka :*
Czemu piszesz do mnie o 3 w nocy?
Wysłałam i odłożyłam telefon na moją szafkę nocną. Dwa razy nie popełnię tego samego błędu. Potrzebuję snu. Zdecydowanie.
***
Kończą się wakacje, co wiąże się z pójściem do nowej szkoły. Do tego dnia pozostał mi równo, tydzień. Znam Emmę, ale obawiam się, ze inny tak łatwo mnie nie zaakceptują. Jeszcze nigdy nie miałam sytuacji, gdzie bałabym się pójścia do szkoły. Może ze starą nie mam najlepszych wspomnień, ale na pewno łatwiej było mi pójść do miejsca, gdzie chociaż kogoś znałam. A tutaj? Sama jak palec.
Najgorsze jest to, ze jestem tą nową. Zdarzają się nastolatkowie, którzy nie lubią, wprowadzać do swojego grona, innych osób. Tym bardziej tych nowych.
Moje obawy są jeszcze większe, ponieważ od Emmy wiem, że do tej samej szkoły, chodzi dwójka naprawdę prześladujących innych chłopaków. Moja przyjaciółka, nigdy nie miała z nimi problemu, ciekawe jak będzie ze mną.
Mam nadzieję, że przejdą w tym roku cudowną przemianę.
Tsa...
Przekonamy się za tydzień. Na razie, żyjmy wakacjami, bo one nadal trwają.
Moja kochana Pomyłeczka, nadal nie odpisała na moją wiadomość, co jest dziwne. Zawsze odpisywał, dosyć szybko. Albo po prostu poszedł spać i ma bardzo twardy sen.
Hałasy z dołu, automatycznie wygrzebują mnie w łóżka. A tam? Jedno wielkie wysypisko papierów i teczek. Wygląda to gorzej, niż podczas przeprowadzki. Zdecydowanie.
- Tato? - wstaje, przez to w końcu mogę go zobaczyć - Co robisz? - pytam z nadzieją, że otrzymam jakąkolwiek odpowiedź.
- Szukam papierów do pracy - odpowiada rozglądając się dookoła. Jeśli myślał, że znajdzie coś w tym bałaganie to chyba się przeliczył... - Chodzi mi dokładniej o grubą żółtą teczkę. Powinna się wyróżniać, przecież większość dokumentów jest w czarnych. - Kontynuuje, a ja w tym czasie próbuję ją odnaleźć. Przerzucam wszystko na wolne miejsce. Dostał ją od mamy na urodziny. Dziwna rzecz, jako prezent, ale wydaje się, że tacie się spodobało.
Ona zawsze wiedziała co jest nam potrzebne. Zawsze kazała nam wszystko odpowiednio segregować, aby w razie potrzeby szybko móc, coś znaleźć. Tata był bałaganiarzem, ale pod wpływem mojej rodzicielki, zmienił się i teraz woli mieć wszystko na swoim miejscu.
Uwielbiała czytać książki.
Gdy byłam, małym dzieckiem, czytała mi do snu. Zawsze znalazła na to czas, mimo że sama chodziła do pracy i musiała zajmować się domem. Nigdy nie miała najmniejszego problemu z tym, by przeczytać nam bajkę na dobranoc, nawet jeśli wracała późnym wieczorem zmęczona z pracy. Nie przeszkadzało jej to, że co i raz wyskakiwałyśmy z zupełnie nowymi książeczkami, w które zaopatrzyłyśmy się w miejscowej bibliotece. Wraz z Dianą byłyśmy stałymi i chyba jedynymi klientkami, tej biblioteki chylącej się ku upadkowi. Czytanie było jedną z licznych pasji mamy. I prawdę mówiąc zaraziła nas tym, w przeciwieństwie do taty, który zwolennikiem czytania nie jest. Owszem tata lubi książki ale zdecydowanie tylko te w zekranizowanej formie.
- Mam! - krzyczy zrywając się na równe nogi. - Teraz tylko muszę dostarczyć ją szefowi. - Mówi mając nadzieję, że zrozumiem o co chodzi.
- Cieszę się, ale ten bajzel mam nadzieję posprzątasz. - Odpowiadam głupio się uśmiechając, po czym tatuś karze mnie krytycznym wzrokiem. - Dobra już dobra. Leć, ja posprzątam. - Posyłam mu szczery uśmiech.
- Jesteś kochana. Dobra lecę, pa słonko. - Sprzedaje mi całusa w policzek i znika za drzwiami wejściowymi. Teraz zostałam sama ze stertą teczek na środku naszego salonu. Przydałaby mi się jakaś pomoc. I jak na zawołanie za mną pojawia się Emma.
- Cześć mała. - Rzuca, siadając przy mnie i od razu zabiera się za porządkowanie teczek.
- Chyba wyczułaś, że jest mi potrzebna sprzątaczka. - Diana by się za to na mnie obraziła, ale nie Emma ona ma wielki dystans do siebie i nawet największe chamstwo potrafi przekręcić w żart. No i miałam rację. Wybucha śmiechem jeszcze prędzej niż mogłabym się tego spodziewać.
Miłą rozmowę z przyjaciółką przerywa dźwięk mojego telefonu. Ale oczywiście mój zapłon jak zwykle jest spóźniony i nim w ogóle zorientowałam się co się dzieje, Emma już z zapałem czyta i układa odpowiedź na wiadomość.
- Mogę chociaż wiedzieć kto do mnie napisał? - Pytam bez zamiaru podniesienia się z podłogi, bo przecież i tak nie odda mi tego telefonu.
- To tylko jakaś głupia reklama. Cholerni naciągacze. - Odpowiada po czym odkłada mój telefon na blat kuchenny i wraca do salonu.
Tylko dlaczego coś podpowiada mi żebym sprawdziła telefon? No cóż intuicja nie daje mi spokoju i wstaję bez słowa udając się do kuchni. O dziwo nie ma tu ani jednej nowej wiadomości, czy też jakiejkolwiek wysłanej.
- Coś ty zrobiła? - Pytam przemierzając mą przyjaciółkę wzdłuż i wszerz podejrzliwym wzrokiem.
- Ja? No coś ty, ja nic nie zrobiłam. - Odpowiada krótko. Ja jednak i tak wiem że ona kłamie i za wszelką cenę dowiem się o co chodzi.
Moje obawy są jeszcze większe, ponieważ od Emmy wiem, że do tej samej szkoły, chodzi dwójka naprawdę prześladujących innych chłopaków. Moja przyjaciółka, nigdy nie miała z nimi problemu, ciekawe jak będzie ze mną.
Mam nadzieję, że przejdą w tym roku cudowną przemianę.
Tsa...
Przekonamy się za tydzień. Na razie, żyjmy wakacjami, bo one nadal trwają.
Moja kochana Pomyłeczka, nadal nie odpisała na moją wiadomość, co jest dziwne. Zawsze odpisywał, dosyć szybko. Albo po prostu poszedł spać i ma bardzo twardy sen.
Hałasy z dołu, automatycznie wygrzebują mnie w łóżka. A tam? Jedno wielkie wysypisko papierów i teczek. Wygląda to gorzej, niż podczas przeprowadzki. Zdecydowanie.
- Tato? - wstaje, przez to w końcu mogę go zobaczyć - Co robisz? - pytam z nadzieją, że otrzymam jakąkolwiek odpowiedź.
- Szukam papierów do pracy - odpowiada rozglądając się dookoła. Jeśli myślał, że znajdzie coś w tym bałaganie to chyba się przeliczył... - Chodzi mi dokładniej o grubą żółtą teczkę. Powinna się wyróżniać, przecież większość dokumentów jest w czarnych. - Kontynuuje, a ja w tym czasie próbuję ją odnaleźć. Przerzucam wszystko na wolne miejsce. Dostał ją od mamy na urodziny. Dziwna rzecz, jako prezent, ale wydaje się, że tacie się spodobało.
Ona zawsze wiedziała co jest nam potrzebne. Zawsze kazała nam wszystko odpowiednio segregować, aby w razie potrzeby szybko móc, coś znaleźć. Tata był bałaganiarzem, ale pod wpływem mojej rodzicielki, zmienił się i teraz woli mieć wszystko na swoim miejscu.
Uwielbiała czytać książki.
Gdy byłam, małym dzieckiem, czytała mi do snu. Zawsze znalazła na to czas, mimo że sama chodziła do pracy i musiała zajmować się domem. Nigdy nie miała najmniejszego problemu z tym, by przeczytać nam bajkę na dobranoc, nawet jeśli wracała późnym wieczorem zmęczona z pracy. Nie przeszkadzało jej to, że co i raz wyskakiwałyśmy z zupełnie nowymi książeczkami, w które zaopatrzyłyśmy się w miejscowej bibliotece. Wraz z Dianą byłyśmy stałymi i chyba jedynymi klientkami, tej biblioteki chylącej się ku upadkowi. Czytanie było jedną z licznych pasji mamy. I prawdę mówiąc zaraziła nas tym, w przeciwieństwie do taty, który zwolennikiem czytania nie jest. Owszem tata lubi książki ale zdecydowanie tylko te w zekranizowanej formie.
- Mam! - krzyczy zrywając się na równe nogi. - Teraz tylko muszę dostarczyć ją szefowi. - Mówi mając nadzieję, że zrozumiem o co chodzi.
- Cieszę się, ale ten bajzel mam nadzieję posprzątasz. - Odpowiadam głupio się uśmiechając, po czym tatuś karze mnie krytycznym wzrokiem. - Dobra już dobra. Leć, ja posprzątam. - Posyłam mu szczery uśmiech.
- Jesteś kochana. Dobra lecę, pa słonko. - Sprzedaje mi całusa w policzek i znika za drzwiami wejściowymi. Teraz zostałam sama ze stertą teczek na środku naszego salonu. Przydałaby mi się jakaś pomoc. I jak na zawołanie za mną pojawia się Emma.
- Cześć mała. - Rzuca, siadając przy mnie i od razu zabiera się za porządkowanie teczek.
- Chyba wyczułaś, że jest mi potrzebna sprzątaczka. - Diana by się za to na mnie obraziła, ale nie Emma ona ma wielki dystans do siebie i nawet największe chamstwo potrafi przekręcić w żart. No i miałam rację. Wybucha śmiechem jeszcze prędzej niż mogłabym się tego spodziewać.
Miłą rozmowę z przyjaciółką przerywa dźwięk mojego telefonu. Ale oczywiście mój zapłon jak zwykle jest spóźniony i nim w ogóle zorientowałam się co się dzieje, Emma już z zapałem czyta i układa odpowiedź na wiadomość.
- Mogę chociaż wiedzieć kto do mnie napisał? - Pytam bez zamiaru podniesienia się z podłogi, bo przecież i tak nie odda mi tego telefonu.
- To tylko jakaś głupia reklama. Cholerni naciągacze. - Odpowiada po czym odkłada mój telefon na blat kuchenny i wraca do salonu.
Tylko dlaczego coś podpowiada mi żebym sprawdziła telefon? No cóż intuicja nie daje mi spokoju i wstaję bez słowa udając się do kuchni. O dziwo nie ma tu ani jednej nowej wiadomości, czy też jakiejkolwiek wysłanej.
- Coś ty zrobiła? - Pytam przemierzając mą przyjaciółkę wzdłuż i wszerz podejrzliwym wzrokiem.
- Ja? No coś ty, ja nic nie zrobiłam. - Odpowiada krótko. Ja jednak i tak wiem że ona kłamie i za wszelką cenę dowiem się o co chodzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
MÓJ IDOL WYDAŁ PIOSENKĘ! AAAAA
POLECAM CAŁYM SERDUCHEM.
(wspierajcie biedną Kasię, bo teraz będę gadać, o tym przez długi czas)
A tak w ogóle, to hej!
Chyba spóźniłyśmy się tydzień (?), wybaczcie.
Następny najprawdopodobniej, po egzaminach, bo trzeba sobie chyba zacząć przypominać (i tak tego nie zrobię)
Proszę bardzo ładnie, abyście komentowali, bo o ile, liczba wyświetleń idzie w górę, tak nie widzimy komentarzy :/
Buziaki!
I wszyscy słuchamy ballady Harry'ego.
w takich momentach cieszę się, że nie słócham tego samego w kółko XD Kasia, moralmy hug xd
OdpowiedzUsuńMelduję się, dziewczynki!
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę bardzo fajny, także piątka z plusem dla was ^^
Ta końcówka jest jakaś podejrzana. Wyczuwam niebawem problemy z tym związane...
Weny życzę i ślę buziaki :**
PS. Ja za Harry'm niestety zbytnio nie przepadam (delikatnie mówiąc xD), ale ta jego solowa piosenka naprawdę wpada w ucho :D
Hej :)
OdpowiedzUsuńRozdział całkiem fajny, ale mam wrażenie, że czegoś mi tutaj brakuje... Sporo w nim takiego opisywania, trochę bez emocji. Ale wcale się nie czepiam. Tak tylko zauważam, choć pewnie to tylko moje odczucia.
Za to końcówka zapowiada jakieś niesnaski między dziewczynami. Jestem ciekawa o co chodzi.
Do następnego.
Pozdrowionka :)
jestem i ja!
OdpowiedzUsuńmiło się czytało, aż szkoda, że już się skończyło :/ co ten Welinga? najpierw sam chce zagadać naszą Olivkę, a teraz co? chyba że to od niego Emma odebrała wiadomość, a Livkę zbyła... :\ kurdę, szykuje się kłótnia :D
powodzenia na egzaminach, trzymam kciuki! buziaki ;*
No super <3 Dawno nie komentowałam, ale to przez Bloggera <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, czekam i czekam <3
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale tak uwielbiam tą Emmę, może dlatego, że jest taka energiczna ;P Ale nie dobrze zrobiła... Szykuje się kłótnia! Pozdrawiam i czekam na kolejne :**